środa, 22 października 2014

Rodzinny pobyt w szpitalu

To co tu napiszę, publikowałam już na FB. Jednak nie wszyscy mają tam konto (tak, są takie jednostki :) ), a chcieliby może wiedzieć, co u nas słychać.
Cała nasza trójca jest w szpitalu. Olek miał operację przepukliny pachwinowej, a dziewczynki trafiły na oddział gastroenterologiczny w związku z ich niechęcią do jedzenia.

Niestety to, co tu się dzieje, nadaje się do programu Uwaga :(
Najpierw Olek. Miałam z nim przyjechać w poniedziałek na konkretną godzinę. To przyjechałam. Niestety był tylko jeden lekarz dyżurny, który poszedł na operację. Czekałam na Izbie przyjęć trzy godziny z małym dzieckiem, w tłumie ludzi… Gdy w końcu przyjęli nas na oddział, pielęgniarki zachowywały się, jakby pierwszy raz miały do czynienia z niemowlakiem. Nie wiadomo było, gdzie Go położyć, nie potrafiły założyć Mu welflonu :( Młody darł się i płakał, a ja razem z Nim :( A dopiero był problem, gdy powiedziałam, że nie zostanę na noc. Przecież to oznaczało trochę więcej pracy (Olek śpi od godz 18 do 4), choć na oddziale zajętych raptem kilka łóżek :(
Dzień później zawieźliśmy dziewczyny. Karmimy Je poprzez sondy. Te trzeba wymieniać co 72 godziny. Akurat wczoraj była konieczna wymiana. Niestety na oddziale gastroenterologicznym brakowało sond w rozmiarze 6. Były tylko większe. Trudno. Pomyślałam, że to tylko na chwilę, dziewczyny dostaną jeść i później siostry założą Im odpowiednie sondy. Jakże się myliłam! Po pierwsze, nikt nie miał zamiaru zorganizować sond 6, musieliśmy sami je kupić. Po drugie, sama też musiałam je założyć dziewczynom (!!!) Gdy siostra zapytała, czy chcę rękawiczki do założenia sondy, zamurowało mnie. W pierwszej chwili pomyślałam, że ona żartuje. Niestety, mówiła serio :( I tak w szpitalu, w asyście trzech pielęgniarek zakładałam dzieciom sondy… Brak słów :(
Dziś dziewczynki miały rtg przewodu pokarmowego z podaniem kontrastu, usg główek, jutro usg brzuszków. Na razie badania nic nie wykazały. Krew w normie. Była dziś też pani neurologopeda, pokazała mi, jak masować buźki dziewczynek, by stymulować Je do ssania i wzmocnić Ich mięśnie. Podobno ma Je zbadać neurolog.
W tej chwili dostają nową super turbo mieszankę. Też nie chcą jej jeść, ale to akurat mnie nie dziwi. Też nie jadłabym czegoś, co tak śmierdzi :)
Czuję, że za dwa dni wyjdziemy do domu, z sondami i nierozwiązanym problemem :(
Olek na Izbie przyjęć

Dziewczynki razem na sali – razem raźniej


Oluś po zabiegu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz