Szpital – niekończąca się opowieść
My nadal w szpitalu… Olek po zabiegu miał wyjść do domu, ale złapał zapalenie układu moczowego i musi brać 10 dni antybiotyk
Leży na tym samym piętrze, co dziewczyny. Ale niestety na innym oddziale. Niestety, bo dzieci nie mogą być razem na sali
Pytaliśmy o to lekarzy, Arek jest w pracy, ja sama i biegam między salami. Usłyszeliśmy, że jest to niemożliwe ze względów epidemiologicznych. I my też nie powinniśmy krążyć między salami. Szkoda tylko, że personel i studenci mogą chodzić po różnych oddziałach i ich przepisy epidemiologiczne nie dotyczą…
Naszczęście w sobotę była bardzo fajna pielęgniarka na Olkowym oddziale. Wstawiła się za nami i przez weekend mogłam mieć Olka przy sobie, w wózku. Na noc odnosiłam go do Jego łóżeczka, a ja zostawałam z dziewczynkami.
Ania i Alicja miały robione rtg przełyku z podaniem kontrastu, usg główek i brzuszków. Wszystko OK. Dostały super turbo mieszankę – same aminokwasy. Oczywiście śmierdziała okropnie!
nie dziwię się, że nie chciały tego jeść
W końcu postawiliśmy na smak. Dostały mleko, które podobno lubią wszystkie dzieci i… coś się ruszyło
Pomału się rozkręcają i zaczynają coś jeść
Nie mogą jeść zbyt często, bo powoli trawią (czyli rzadziej niż co 3 godz) i mleko nie może być zbyt gęste. Wtedy jedzą
Może jutro dziewczynki wyjdą już do domku?
Oluś w wózku
Olek je – przynajmniej On
Dziewczynki razem
Ania zjadła całą porcję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz