Żyjemy!
Dawno nic nie pisałam. To dlatego, że łatwiej jest mi wejść na nasz profil na FB i tam coś skrobnąć. Nie mogę jednak zapominać, że nie wszyscy mają FB
(serio, załóżcie sobie konto na facebooku
) Listopadowa aura chyba źle na mnie wpływa, jak tylko położę dzieci spać, padam razem z nimi
Nawet ten tekst piszę na raty
Ale żyjemy!
Wszystkie dzieciaki są w domu
Anię wypisaliśmy na żądanie ze szpitala w poniedziałek tydzień temu i jeszcze tego samego dnia byliśmy z nią u naszego neurologa. Dostaje lek, ataki są, ale o wiele mniejsze, Ania przechodzi je spokojnie. Lada dzień czeka nas kontrolne eeg. Na razie nie zwiększamy dawki leku. Nie chcemy Ani otumanić, a takie lekkie ataki to jakby mniejsze zło. Poza tym musi minąć więcej czasu, by można powiedzieć, że lek dobrany jest w odpowiedniej dawce i że działa (bądź nie).
W tym tygodniu mamy masakrę
Dziś byliśmy u logopedy (będzie osobny wpis) – cudowna kobieta. Jutro i w czwartek pierwsze rehabilitacje w GOAR (ośrodek rehabilitacji dziennej), w środę wycieczka do Częstochowy na badanie słuchu, a w piątek psycholog. W przyszłym tygodniu okulista z fundacji dla dzieci niewidomych i słabo widzących. Może wreszcie ruszymy pełną parą z rehabilitacją, a nie tylko te szpitale i szpitale
Trzymajcie kciuki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz