Przeczytałam właśnie ten tekst:
http://mamadu.pl/116421,mojemu-dziecku-pomogli-lekarze-mnie-mamy-innych-dzieci-leczonych-w-czd
Boże, jakbym ja go pisała! Tylko że u nas jeszcze nie ma zakończenia…
W ciągu tych 5 miesięcy spędzonych na oddziale Patologii Noworodka w Zabrzu czy w CZD w Warszawie, poznałam kilka Mam, z którymi kontakt utrzymuję do dziś. Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale lubiłam jeździć do szpitala nie tylko ze względu na dzieci, ale również dlatego, że tam nie musiałam nic mówić. Nie musiałam odpowiadać wciąż i wciąż na to samo pytanie: „jak dzieci?”. Bo co miałam powiedzieć komuś, dla kogo choroba dziecka to zwykłe przeziębienie, w gorszym wypadku grypa? A tam rozumiałyśmy się bez słów…
Dziewczyny, dziękuję!
Wszystko wróciło, jak bumerang… Idę sobie troszkę popłakać…
W ciągu tych 5 miesięcy spędzonych na oddziale Patologii Noworodka w Zabrzu czy w CZD w Warszawie, poznałam kilka Mam, z którymi kontakt utrzymuję do dziś. Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale lubiłam jeździć do szpitala nie tylko ze względu na dzieci, ale również dlatego, że tam nie musiałam nic mówić. Nie musiałam odpowiadać wciąż i wciąż na to samo pytanie: „jak dzieci?”. Bo co miałam powiedzieć komuś, dla kogo choroba dziecka to zwykłe przeziębienie, w gorszym wypadku grypa? A tam rozumiałyśmy się bez słów…
Dziewczyny, dziękuję!
Wszystko wróciło, jak bumerang… Idę sobie troszkę popłakać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz