poniedziałek, 15 czerwca 2015

Nie lubię dzieci...

Nie lubię dzieci. Serio. Dziwnie to brzmi, co? Przecież mam ich troje :) Ale to prawda. OK. Może nie "nie lubię", ale nigdy za nimi nie szalałam, jeśli tak mogę się wyrazić. Zawsze bardziej rozczulały mnie szczeniaczki, niż dzieci :) Dlaczego? 








To proste. Chodzi o mnie - nigdy nie potrafiłam nawiązać z nimi jakiejś nici porozumienia :) Małe dzieci nie mówią, są głośne, płaczą z niewiadomych powodów, ślinią się (to zawsze było dla mnie najgorsze!). Większe dzieci mówią - i to chyba jest jeszcze gorsze:) Nie wiem, jak z nimi rozmawiać. Czy "ciuciać": "Ciocia da Ci cukielecka", czy wręcz przeciwnie -  rozmawiać z nimi na temat obecnej sytuacji ekonomicznej kraju, bo czasem mam wrażenie, że te dzieci są mądrzejsze ode mnie :) A najgorsze są te wychowane "bezstresowo". Chyba każdy z nas choć raz spotkał takiego delikwenta. Dzieciak robi, co chce, a szanowna mamusia nie reaguje. Wrrr! I wiem, że to nie dziecko jest winne, a rodzice, którzy nie interesowali się jego wychowaniem, a jednak to dzieciaka nie lubię. I ta presja otoczenia - no bo jak można nie kochać tych słodkich bobasków? Jak widać można! W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że wśród rodziny, znajomych już tylko ja nie miałam dzieci. Nie miałam o czym z nimi rozmawiać, bo co ja mogłam wiedzieć o kolce, czy o pierwszych dniach w przedszkolu? O wieczornych wyjściach nie było w ogóle mowy.
Mimo to było mi dobrze w moim bezdzietnym życiu. Nawet rodzice jakoś szczególnie nie naciskali, że "tyle lat po ślubie, a wnuków nie ma" :) Mówi się jednak, że wszystko ma swój czas, swoją porę. I chyba nadszedł czas, by w naszym życiu pojawił się ktoś jeszcze...  I co? Urodziłam trojaczki. Wyobrażam sobie, jaką miałam minę po pierwszym usg, na którym okazało się, że noszę pod sercem troje dzieci... Nie miałam zbyt dużo czasu, by się oswoić z tą sytuacją, bo w brzuchu wytrzymały tylko 5,5 miesiąca :) A teraz są z nami. Najpiękniejsze, najwspanialsze i najukochańsze :) Kocham je całym sercem. Nawet jak płaczą i się ślinią :) Szczególnie wtedy ;) A inne dzieci? Cóż... Są fajne, ale... :)


13 komentarzy:

  1. hehe :) ja miałam na oswojenie się z informacją o trójcy raptem 5 tygodni ;) do 30 tyg wiedziałam o bliźniakach ;) a tu niespodzianka; ja osoba która nie grzeszy cierpliwością zostałam obdarzona trojka ..... teraz 12 latków i kurcze dalej nie wiem jak to się stało że mnie jeszcze w kaftanie nie wywieźli ;)

    Ania mama trojcy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha :) To faktycznie musiała być niespodzianka :) Ale za to jaka miła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bezstresowe wychowanie.. najgorsze co może być! Osobiście lubię dzieci, ale niektórzy rodzice po prostu je niszczą i to się odwraca przeciwko nim w okresie dojrzewania. Ale dodam jeszcze, że dzieci, które są traktowane jak jajka są również nie do zniesienia. I to znowu wina rodziców. Więc i tak źle i tak niedobrze.. Byle dalej od takich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdej dziedzinie życia najważniejszy jest złoty środek :) Tylko że wychowanie dzieci chyba nie jest takie proste :)

      Usuń
  4. ja od pewnego czasu nie lubię dzieci, a to dlatego, że w pracy (pracuję z dziećmi) mnie wykańczają, wrzeszczą, krzyczą, pyskują, są okropne.I z roku na rok gorsze - niestety. Dobrze że moje osobiste jest ich przeciwieństwem - spokojne, grzeczniutkie, cichutkie i zawsze wie że jak przychodze z pracy musi dać mi chwilę na odreagowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na naszym Facebookowym profilu jedna z mam dziś napisała, że dzieci dzielimy na genialne i na cudze :) Coś w tym jest :)

      Usuń
    2. chyba czas zmienić pracę ...

      Usuń
  5. Wyjęłaś mi to z ust . Dzisiaj powiedziałam cos podobnego ��

    Mama Zosi

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja lubię dzieci, te małe i te większe dlatego wybrałam sobie zawód nauczycielki. Są dni, kiedy potrafią mnie wkurzyć! oj potrafią! ale także rozbawić. Dzisiaj przygotowywałam z dziećmi występ na koniec roku....i przez dłuższą chwilę tańczyłąm z nimi do melodii znanego hitu....Kto jeszcze w pracy może sobie bezkarnie potańczyć??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło wiedzieć, że są jeszcze nauczyciele z zamiłowania :)

      Usuń
  7. Ja również mogę podpisać się pod Twoimi słowami :)
    Moje podejście do dzieci mniej więcej wyglądało tak, że "Fajne jesteś dziecko, ale idź już sobie" ;p

    A teraz... mam swoją małą Alicję z Krainy Czarów, która - choć pojawiła się solo - dosłownie wystrzeliła mnie w kosmos. Domyślam się, że w Twoim, Waszym przypadku, wystrzeliło Was o trzy galaktyki dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, te Alicje... Potrafią przewrócić życie do góry nogami ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podpisuję się pod tym rękami i nogami ! Nikt z moich znajomych i rodziny nie wierzył, że ja kiedykolwiek zdecyduję się na dziecko. Zawsze tylko psy i konie, a dzieci są głupie i nie umiem z nimi rozmawiać. Aż tu nagle przyszedł "ten czas", poczułam niesamowity instynkt i mówię do męża " Teraz, albo nigdy!" :D I bach! 9 mc później Hania była już na Świecie. Dziś ma 8miesięcy, a ja? A ja jestem matką kwoką ! Najchętniej nikomu bym nie pozwalała z nią przebywać. Tylko ja wiem co jest dla niej dobre ;-) ale nadal nie umiem rozmawiać z 7-letnim sąsiadem, bo nie wiem jak to się robi ! Może z czasem jak Hania będzie rosła to nauczę się komunikacji z jej rówieśnikami :D

    Pozdrawiam serdecznie!

    Mama Hani :-)

    OdpowiedzUsuń