Ten wpis miał powstać już jakiś czas temu. Ale za każdym razem, gdy miałam go pisać, poprztykaliśmy się z Arkiem i nic z tego
Wreszcie nadeszła ta chwila 
Kiedyś pisałam, że tata jest od przytulania. Nastąpiła w tej kwestii mała poprawa, ale nadal to ja jestem tą „od czarnej roboty”. Ale dziś nie o tym. Bo to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, kim dla Arka są nasze dzieci.
A są wszystkim. Całym światem. Gdyby wszyscy ojcowie tak kochali… I owszem. Czasem złoszczę się, że nie przygotował mleka, czy nie podał lekarstwa. Ale co zwykle Arek robi w tym czasie? Bawi się z dziećmi, przytula je. Poświęca im czas. A czy to nie jest ważne? Ostatnio zapytał mnie, czy oddałabym duszę diabłu w zamian za zdrowie Drużyny. Oboje bez wahania odpowiedzieliśmy, że tak.

Kiedyś pisałam, że tata jest od przytulania. Nastąpiła w tej kwestii mała poprawa, ale nadal to ja jestem tą „od czarnej roboty”. Ale dziś nie o tym. Bo to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, kim dla Arka są nasze dzieci.
Zawsze wiedziałam, że Arek będzie dobrym ojcem. Może nie mamy majątku, który moglibyśmy po sobie zostawić, może mamy złe nawyki (np. nie chowamy zupy do lodówki




Tata z Alunią
z Anią
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz