sobota, 20 lutego 2016
W szkole... szkole jedzenia
Wiele osób pyta mnie, jak było w Gdańsku (dla tych, co nie w temacie - byliśmy na turnusie neurologopedycznym w szkole jedzenia). Było... pracowicie.
Dziewczynki miały zajęcia dwa razy dziennie. Dwie godziny rano - godzina z neurologopedą i godzina terapii Integracji Sensorycznej. I po godzinie zajęć z neurologopedą popołudniu. Trzeba więc było pakować trójcę do wózka i w drogę! Oprócz tego Oluś doskonalił umiejętność chodzenia, więc dni były na pełnych obrotach.
Jeśli chodzi o terapię, to wyobrażałam ją sobie nieco inaczej. Myślałam, że będziemy dosłownie "uczyć się jeść", że w ruch pójdą łyżeczki i słoiczki. Tymczasem o tym na razie w ogóle nie było mowy. Terapia polegała na masażach logopedycznych, na odwrażliwianiu dziewczynek. Od tego trzeba było zacząć, dopiero później będziemy myśleć o łyżeczkach i słoiczkach. Terapeutki miały bardzo fajne podejście do dziewczynek. Tu najważniejsze było to, czego chciały Ania i Alicja (oczywiście w granicach rozsądku, przecież jakieś zajęcia odbyć się musiały). Już po kilku dniach widać było pierwsze postępy, dziewczynki były coraz bardziej otwarte na współpracę, a zajęcia sprawiały im wręcz radość.
Po pierwszym spotkaniu i po dość wnikliwym wywiadzie neurologopeda stwierdziła, iż podejrzewa u Alicji nietolerancję laktozy. Stąd może wynikać ta niechęć do jedzenia (Ala je tylko mleko) i problemy z brzuszkiem, z którymi zmagamy się od jakiegoś czasu. Musimy to oczywiście potwierdzić badaniami krwi.
Co do samego pobytu w Gdańsku, to fajnie było na trochę zmienić klimat. Morza wprawdzie nie widzieliśmy, za to codziennie spacerowaliśmy nad Motławą, robiąc za atrakcję turystyczną zaraz obok slynnego Neptuna ;) Spotkaliśmy się również z dawno niewidzianymi znajomymi - bardzo dziękujemy Wam za spotkanie, pyszny obiad i za odwiedziny! :)
Powrót do domu nie oznaczał pożegnania z Fundacją "Żyć z Pompą". Jesteśmy w stałym kontakcie, jeśli tylko zajdzie potrzeba, możemy dzwonić i pytać, otrzymaliśmy do domu zalecenia jak pracować z dziewczynkami Jest też propozycja, aby skontaktowała się z Fundacją pani neurologopeda, z którą zaczniemy współpracę po feriach, by obrać wspólny front. Mam nadzieję, że tak będzie i wspólnymi siłami sprawimy, że podczas naszego następnego turnusu (za około 3 miesiące) będziemy mogli pochwalić się postępami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak Pani dała radę sama, w obcym miejscu, z trojka maluchow, przez dwa tygodnie??? Szacunek!!!
OdpowiedzUsuń