Wychodziłam z Misia. Przy drzwiach stało trzech mężczyzn. Biznesmenów przez duże B, każdy w garniturze wartym pewnie tyle, co moja wypłata. Żaden z nich mi nie pomógł, nie przytrzymał drzwi, bym bez kłopotu mogła wyjechać z wózkiem.
Wracając do domu chciałam kupić pieczywo. Tym razem mi się poszczęściło i ktoś otworzył mi drzwi. Był to niepełnosprawny mężczyzna, poruszający się o kulach. Życie potrafi być jednak przewrotne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz