środa, 15 lutego 2017

CyberOko Aluni ;)

Był dziś u nas przedstawiciel firmy AssisTech
z urządzeniem o nazwie C-Eye.
Na stronie internetowej firmy możemy przeczytać, że "System C-Eye to komercyjny odpowiednik CyberOka opracowanego w Politechnice Gdańskiej. Głównym przeznaczeniem systemu C-Eye jest wsparcie oceny stanu świadomości, neurorehabilitacja związana ze stymulacją zmysłów i funkcji poznawczych pacjenta z dysfunkcjami neurologicznymi oraz komunikacja i rozrywka, wpływające na poprawę jakości życia pacjenta unieruchomionego. Jest to jedyne w swoim rodzaju urządzenie na rynku."


Zainteresowałam się tym urządzeniem ze względu na Alę. Ona bardzo dużo rozumie, ale przez swoje słabości, nie potrafi się z nami komunikować. Do końca też nie wiemy, jak Ala widzi. To mogłoby być jej okno na świat. Dzięki temu urządzeniu mogłaby trenować wzrok, a w późniejszym czasie komunikować się z nami. C-Eye zawiera piktogramy z podstawowymi zwrotami, jak np. "chcę pić" itd, oprócz tego, na ekranie można pisać, jest specjalna klawiatura - wszystko sterowane wzrokiem.
W skrócie - urządzenie wysyła wiązki podczerwieni, które wykrywają siatkówkę oka. Gdy Ala patrzy w monitor, następuje wybrana reakcja. Nie jest to łatwe. Ala ma oczopląs i trudno jej było skupić wzrok, ale systematyczna praca na pewno przyniosłaby efekty. Czeka nas jeszcze jedno spotkanie, by sprawdzić, czy reakcje Ali nie były przypadkowe i czy faktycznie wzrokiem wyszukuje konkretne obrazki.
Wszystko ładnie, pięknie, ale ile to kosztuje? No właśnie... Urządzenie jest na lata, ale cena powala - 26 tysięcy złotych. Sporo... Można starać sie o dofinansowanie w PFRON, co oczywiście uczynię, ale nie robię sobie wielkich nadziei, znam realia...

Należą się gratulacje dla tworców cyber-oka. Stworzyli coś naprawdę wielkiego. Brawo! Może z czasem urządzenie to będzie bardziej dostępne dla ogółu...

P.S. Moglibyśmy założyć zbiórkę internetową. Tylko że czekamy już na zatwierdzenie zbiórki pieniędzy na turnusy rehabilitacyjne - za samego Misia na ten rok będzie ok 70 tysięcy złotych (za samą terapię, do tego jeszcze mieszkanie!). Chciałabym skonsultować Alę w klinice w Niemczech - tam dobrać jej ortezy, ponoć są w tym najlepsi. To kolejne 10 tysięcy... A gdzie terapia stacjonarna?
I skąd na to wszystko brać? Prosić ludzi? To naprawdę nie jest takie łatwe... Wiecie już, skąd u nas ta telewizja - nie mam potrzeby zostania celebrytką. Szukam sponsora - jakkolwiek to brzmi... Serio. Może znacie jakieś firmy, do których warto napisać prośbę o wsparcie?
Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają. Czyżby?

Money, money, money
Must be funny
In the rich man’s world...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz