Zwykle po zakończonych turnusach w Dzielnym Misiu wrzucam na fb post z podziękowaniami dla Misiowej ekipy. Nie zrobiłam tego po ostatnim turnusie, ponieważ Trójca była ciężko chora i nie miałam głowy do facebooka. Stąd dzisiejszy wpis.
Ktoś powie, że przesadzam, bo przecież jeździmy tam co miesiąc, a oni nie robią nic ponad ich obowiązki zawodowe. Może tak, może nie...
Ale jak nie dziękować za to, co dla nas zrobili?
Do Misia jeździmy już od ponad roku, a od czerwca 2016 jeździmy tam regularnie co miesiąc. I właśnie na ostatnim turnusie Ania postawiła swoje pierwsze, SAMODZIELNE kroczki. Wydarzyło się to na zajęciach z Eweliną (czyżbym przez rok jeździła do złego terapeuty? ;) ), na turnusie Ania ćwiczyla z Magdą, ale wielkie podziękowania należą się Marcie, bo to ona co miesiąc ćwiczyła z Anią i to ona sprawiła, że Ania nie miała technicznych przeszkód i musiała się tylko odważyć, by dosłownie zrobić pierwszy krok. Jeszcze wcześniej z dziewczynkami ćwiczyła Iza, której również dziękujemy.
Mówiłam to nie raz, powiem jeszcze wiele razy. Nie ma drugiego takiego miejsca, jak Instytut Terapii Funkcjonalnej "Dzielny Miś". Wszyscy terapeuci z Misia współpracują ze sobą. Bywało i tak, że podczas terapii ruchowej na sali z dziewczynkami była jeszcze Asia z SI i Ewelina (psycholog), bo akurat musiały omówić kierunek dalszej terapii. W Misiu jest to "coś" :)
Dziękuję jednej z mam Misiowych podopiecznych - Ilonie. To dzięki niej zdecydowałam się zapisać dziewczyny na pierwszy turnus. Nie żałuję! Ilonko, Ty wiesz, że powinnaś dostać % za reklamę DM? :) Trzeba porozmawiać o tym z Olą ;)
A tak już bardziej poważnie... DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ mój kochany Dzielny Misiu :)
Dziękuję Marcie - z którą, jak już wspomniałam, nie miałyśmy ostatnio ćwiczeń, ale trudo ją pominąć - za kawał dobrej roboty, za stoicki spokój, którym wręcz emanuje ;)
Dziękuję terapeutkom, z którymi współpracowałyśmy ostatnio - Magdzie, Kasi, Ewelinie. Jeszcze a propos tego, czy ekipa DM robi coś więcej, ponad swoje zawodowe obowiązki... Ewelina pożyczyła nam maszynę brajlowską. Musiała? Nie musiała :) A jednak pożyczyła :) Możemy teraz trenować paluszki Ani, przyzwyczajać je do pisma brajlowskiego.
Dziękuję też Adze i Kindze za ogólne wsparcie ;)
Jeszcze bardzo ważne podziękowania - dla Kasi, mamy Misiowej podopiecznej. Za pomoc w chorobie Ani i namiary na lekarza, który przyjął nas jeszcze tego samego dnia. Dziękuję!
Jutro zaczynamy kolejny turnus. Już nie mogę się doczekać!
A dla tych, co jeszcze nie widzieli...
Ania - niewidoma, urodzona w 25. tygodniu ciąży, wylewy IV stopnia, padaczka, 2 lata 9 mies.
PS. Mówiłam też nie raz i powiem znów - nie twierdzę, że nasi śląscy terapeuci są źli. Jednak o wiele więcej zrobimy na turnusach, gdzie dziewczyny ćwiczą po kilka godzin dziennie przez cały tydzień, niż w systemie stacjonarnym: raz lub dwa razy w tyg po 45min-godz różnych zajęć. W dodatku jesteśmy pod opieką różnych ośrodków, więc siłą rzeczy trudno o taką współpracę, jak w DM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz