piątek, 29 września 2017

Przekroczyć granice...

Ci z Was, którzy śledzą nasze losy, wiedzą, że szukamy różnych metod, terapii, by pomóc dzieciom osiągnąć samodzielność. Niestety na wiele spraw nie mamy wpływu. Nie mamy wpływu na to, co oferuje współczesna medycyna. Możemy natomiast myśleć o przyszłości i mieć choć nikłą nadzieję, że będzie lepiej. Żyjemy więc nadzieją, że za kilka - kilkanaście lat medycyna będzie oferować o wiele więcej, niż dziś. Musimy jednak być na to gotowi, stąd pewne decyzje...

Na początku listopada lecę z tatą i dziewczynkami do Rosji na operacje oczu, a dokładniej na przeszczep nerwów wzrokowych. Nie będzie cudu, wiem o tym. Po operacji dziewczynki nie zaczną nagle widzieć. Ale nerwy nieużywane, zanikają i chcemy tego uniknąć. Jeśli operacje dojdą do skutku (kwalifikacja będzie już w Rosji) i powiodą się, nerwy wzrokowe Ani i Alicji będą mocniejsze, a wtedy rehabilitacja wzroku przyniesie lepsze efekty. To jednak nie jedyny powód, dla którego zdecydowaliśmy się na ten krok. Mówi się, że "medycyna idzie do przodu" i kto wie, może za jakiś czas możliwy będzie przeszczep siatkówki lub nawet całego oka. Ale do tego potrzebne są nerwy wzrokowe, które łączą oko z mózgiem...

Przed nami jeszcze jedna zagraniczna podróż. Ale to dopiero w marcu. Chcemy skonsultować Alicję w klinice ortopedycznej w Niemczech, w Aschau. Zobaczymy, co tamtejsi lekarze powiedzą o jej biodrach (na listopad br mamy zaplanowaną konsultację u ortopedy w Polsce) i czy zostaniemy przy tych ortezach, które mamy, czy może zaproponują inne.

Teraz formalości. Za bilety lotnicze do Rosji zapłaciliśmy ponad 7 tysięcy złotych, planowo mamy spędzić tam dwa tygodnie. Pierwsze operacje (może być ich kilka - o tym zadecydują lekarze na miejscu) będą kosztować 3 tysiące Euro za każdą dziewczynkę, do tego pewnie koszty dodatkowe, które "wyjdą w praniu". 
Wizyta w Aschau to 150 Euro + 20 Euro tłumacz. O pozostałych kosztach za wcześnie, by mówić, ale w skrajnym wypadku może to byc nawet około 300 tysięcy (!) złotych (operacja bioder). Tym jednak będziemy się martwić w przyszłym roku. Teraz przed nami realne koszty w kwocie około 30 tysięcy złotych, więc jeśli ktoś chciałby się dorzucić, można TU
Z góry dziękujemy. I trzymajcie za nas kciuki! 






6 komentarzy:

  1. A byliście u lekarza Prosta od oczu w Warszawie? Ten gościu czyni cuda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz nie zawsze ;). Wszyscy rodzice w takich przypadkach jak te przerabiają najpierw dr Prosta :)

      Usuń
    2. Leczymy się u profesora od samego początku. On uratował resztkę wzroku dziewczynek. Tylko on i nasza okulistka z Katowic dawali nam szanse poprzez zabieg witrektomii, inni okuliści (również z CZD) spisali nas na straty. Teraz jednak chcemy spróbować czegoś innego. Profesor nie robi przeszczepów.

      Usuń
  2. Czy chodzi o dr Marek Prost? Ja szukam dobrego lekarza dla mojego synka ktory ma podobne problemy z nerwami wzrokowymi co dziewczynki

    OdpowiedzUsuń